Według mamy Foresta Gumpa życie jest jak pudełko czekoladek- dopóki nie odwiniemy sreberka, to nie wiemy, co jest w środku. Ja bym raczej życie porównał do gry w scrabble’a. Na samym początku losujemy kostki- albo mamy szczęście, albo nie. Podobnie dostajemy przy urodzeniu geny- albo są udane, albo nie są. Potem gramy- dużo zależy od szczęścia w dobieraniu kostek, ale sukces w 70% zależy od naszej inteligencji- albo umiemy składać wyrazy z posiadanych kostek, albo nie. Jednak oprócz własnej inteligencji, liczą się zagrywki konkurentów- albo ci wystawiają dobre rozwiązania, albo wręcz przeciwnie- blokują cię jak mogą.
Czy ktoś z Was nie gra w scrabble’a? Jeżeli jest ktoś taki, to namawiam do kupienia sobie tej gry- to jest absolutnie najlepsza rozrywka. No i można zrozumieć swoje życie.
Kto rządzi każdym krajem? Premier, prezydent, partia, wyborcy? Nie, jedyną rzeczywistą siłą jest armia. Nawet nie policja, tylko wojsko wyposażone w karabiny maszynowe, czołgi i inne środki zabijania.
Ustawa LexTusk, niestety, jest kolejnym krokiem ku powtórce z 13 grudnia roku 1981. Najpierw został zdemolowany nasz system prawny umożliwiając wsadzenie do ciupy każdego, kto się władzy nie podoba. Nowy system pozwala także bezkarnie kraść tym, co się władzy podobają.
Sytuacja jednak zrobiła się taka, że ludzie zrozumieli, że nie ma darmowych lunch’y- że rozdawnictwo różnych plusów z wydrukowanych pieniędzy to prosta droga do katastrofy gospodarczej, którą doświadczamy. PiS nie ma żadnych szans na zwycięstwo w wyborach i musi zrobić to samo, co Jaruzelski przed 42 laty.
Stan wojenny Jaruzela się udał, bo wojsko wtedy było na rozkaz. Czy teraz także będzie? Mam nadzieję, że nie, ale, jak mamy wojskowych w rodzinie, czy wśród przyjaciół, to zadajcie im pytanie: „Czy wojsko polskie będzie strzelać do protestujących Polaków?”.
Niedawno miałem przemówienie dla Nauczycieli i pokazałem Im zdjęcie z laboratorium, które zwiedzałem w Chinach (to zdjęcie powyżej), a także zdjęcie w tej samej skali z naszego laboratorium. Było kilkadziesiąt razy mniejsze.
Mam wrażenie, że kiedy Chiny wydają miliard na nowe laboratorium, my w Europie wydajemy raptem kilka milionów. Najwyższy czas zdać sobie sprawę z tego, że stajemy się zadupiem świata (po włosku „culo del mondo”).
Wybory będziemy mieli niedługo. Czy którykolwiek z polityków coś na temat badań naukowych się zająknie? Nie, będą pieprzyć na różne tematy, ale na temat najważniejszy nikt słowa nie powie.
Dlaczego najważniejszy? Otóż bez technologii będziemy biedę klepać. Nikt nie kupi mebli z Polski, kiedy lepsze/ładniejsze/tańsze będą produkowały roboty na chińskiej Syberii. No, może kupi i z Polski, ale tylko wtedy, jak Chińczyk wybuduje fabrykę zrobotyzowaną w Polsce i będzie 80% zysków transferował do swojego kraju.
Jestem na konferencji międzynarodowej i stąd opóźnienia w pisaniu na Polsce 2031.
Rozmawiam z moimi Kolegami z Niemiec, Francji, Grecji, Włoch, Czech. Są to naprawdę mądrzy Ludzie- powiedziałbym, że elita intelektualna Europy.
Wszyscy, jak jeden mąż (i żona) są za tym, żeby Europa stworzyła jeden kraj: Zjednoczone Stany Europy. Tylko tak będziemy mogli konkurować z Chinami i USA, ale przede wszystkim z Chinami.
Niestety, głupota Europejczyków, na czele z Polakami i Węgrami, jest jak ocean. Napędzani przez cwanych i wrednych polityków ciągle ludzie twierdzą, że Europa ma być nie ojczyzną, tylko Europą ojczyzn.
NIEEEE!!! Europa już jest skansenem, ale jak się naprawdę nie zjednoczy, to będziemy taką biedę klepać, o jakiej nam się nie śniło.
Niedawno miałem przyjemność uczestniczyć w Sympozjum zorganizowanym przez dyrektorkę Szkoły Podstawowej 301 panią Emilię Wojdyłę : Pedagogika korczakowska we współczesnej szkole TU DBA SIĘ O DOBROSTAN
Zaproszeni Goście bardzo ciekawie opowiadali, ale na mnie olbrzymie wrażenie zrobiła pani Ewa Radanowicz, która opowiadała, jak w Radowie Małym zrewolucjonizowała edukację w jednej ze szkół podstawowych.
Radów Mały po transformacji z komunizmu w kapitalizm prezentował się marnie. Bezrobocie po rozwiązaniu PGRów sięgało 50%- alkoholizm, walące się chałupki, smród, brud i ubóstwo. Edukacja dzieci z takich środowisk to wyzwanie na miarę Herkulesa.
A jednak pani Ewie się udało. Można o tym przeczytać w książce, która jest powyżej. Myślę, że warto ją kupić. Szkoła Radowie Małym w roku 2016 została przyjęta do międzynarodowej sieci Ashoka Changemaker Schools.
W googlach czytam o tej sieci:
Over the last eight years, Ashoka has identified and brought together 300 of the world’s most innovative schools and recognised them as Changemaker Schools.
This network of educators and schools align around a shared vision: to empower children and young people to be socially minded leaders, with the connection to purpose that enables them to effectively solve problems and drive positive change. The leadership of these schools is committed to an aligned vision of every child growing as a changemaker and has taken steps in pursuit of it on a curricular, cultural and systemic level.
Z Polski mamy w tej sieci 6 Szkół:
Zespół Szkół w Radowie Małym,
Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Konarach,
Gimnazjum nr 1 w Gdyni,
Montessori Mountain School w Przyłękowie,
Szkoła Podstawowa nr 4 im. prof. Władysława Szafera w Ełku,
Zespół Szkół No Bell w Konstancinie.
Pani Ewa jest teraz Dyrektorką Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu w Urzędzie Miasta i Gminy w Goleniowie. Myślę, że warto, żeby po wygranych wyborach nowy Minister Edukacji zrobił Ją swoją konsultantką, bo Jej osiągnięcia w Szkole promieniowały na całą okolicę i zdecydowanie pomogły mieszkańcom wydobyć się z biedy i zapomnienia. Najwyższy czas, żebyśmy przyswoili sobie hasło pani Ewy: „W szkole wcale nie chodzi o szkołę.”.
W Gazecie Wyborczej redaktor Tomasz Ulanowski ludzi straszy, że w latach 1970-21 spaliliśmy tyle paliwa, że uzyskaliśmy tyle energii cieplnej, co podczas wybuchu 25 miliardów bomb takich, jak w Hiroszimie.
Czytelnik, który nie za bardzo kojarzy matematykę i fizykę, jest przerażony. Co roku odpalamy 500 milionów bomb hiroshimowych!!! Toż powinniśmy się gotować.
Redaktor Ulanowski nie wspomina jednak, że ta ilość energii to mniej więcej 2 promile energii, która dociera do nas ze Słońca. To tylko nieco więcej, niż poziom fluktuacji aktywności Słońca.
Na globalne ocieplenie/oziębienie wpływają w pewnym stopniu cząstki CO2 i metanu, ale przede wszystkim stan wody: czy są to cząsteczki, czy kropelki, czy kryształki. To atmosfera wpływa na to, czy więcej energii ucieka w kosmos, czy więcej zostaje (efekt cieplarniany). Nie można też zapominać o oceanach, które się nagrzewają i oddają ciepło.
Sugerowanie, że my podgrzaliśmy naszą planetę bezpośrednio (a nie poprzez zmiany w atmosferze) przez spalanie różnych paliw, to demagogia w stanie czystym.
Dzisiaj na Sympozjum Edukacyjnym Pani Psycholog powiedziała tak: „Gdybym mogła wybierać między synem bardzo inteligentnym, ale nie mającym porozumienia z rówieśnikami, a synem mniej inteligentnym, ale dobrze dogadujący się z kolegami i koleżankami, to bym wybrała tę drugą opcję.
Ja chyba nie jestem dobrym ojcem, bo bez wahania bym wybrał opcję pierwszą, ale też starał się przenieść syna w środowisko, gdzie byłby akceptowany.
Zobaczmy, co się dzieje w USA. Klasa średnia znika. Coraz więcej Amerykanówzachowuje się jak Ferduś Kiepski w serialu. Ludzie siedzą przed telewizorem, albo na facebooku, piją, ćpają- z dnia na dzień ich degeneracja następuje. Więzienia pękają w szwach.
Czy taka sytuacja nam też grozi? Oczywiście tak. Sztuczna inteligencja (AI) zastąpi 90% lekarzy, 80% informatyków, 95% prawników, a roboty zastąpią kierowców, robotników, czy sprzedawców.
Geniusze, o których pisałem niedawno, wspomagani AI, będą mieli się świetnie. Natomiast reszcie grozić będzie status „Ferduś Kiepski nie na wesoło”.
Dlatego nauczanie przedmiotów humanistycznych powinno mieć za zadanie psychoterapię poprzez twórczość.
Psychoterapię, której niektóre elementy są następujące:
poznanie psychologii człowieka, między innymi przez socjobiologię, bo wiele naszych zachowań pochodzi od naszych zwierzęcych przodków,
artoterapię, czyli terapię poprzez twórczość plastyczną,
pisanie opowiadań,
muzykoterapię, czyli terapię poprzez twórczość muzyczną,
hortiterapię, czyli terapię poprzez zajmowanie się roślinami,
biblioterapię, czyli terapię poprzez czytanie książek i ich omawianie.
Ocena pisania poprzez błędy ortograficzne, czy stylistyczne, to wiek XX. W obecnych czasach AI poprawi wszystkie tego rodzaju błędy. Człowiek jest od poznania własnej i cudzej psychiki.
Ocenianie zaawansowania w jakiejkolwiek twórczości powinno być diametralnie inne od tego, co mamy obecnie. W psychoterapii wszyscy mają się czuć fantastycznie, a nie udawać, że się jest szczurem wyścigowym, bo takich szczurów za chwilę nikt nie będzie potrzebował.
Po co nauczamy w szkołach matematyki/fizyki/chemii/biologii? Pisałem o tym wielokrotnie- po to, żebyśmy byli bogaci i żyli w dobrostanie.
Po co nauczamy przedmiotów humanistycznych? Odpowiem na to pytanie jutro, ale zanim to zrobię, to proszę przeczytać spis lektur, które są obowiązkowe dla maturzystów (poziom podstawowy):
Bogurodzica w kontekście poezji średniowiecznej
Jan Kochanowski – fraszki, pieśni i treny (wybór)
Jan Andrzej Morsztyn – wybór wierszy
Daniel Naborowski – wybór wierszy
Wacław Potocki – wybór wierszy
Ignacy Krasicki – bajki, satyry (wybór), Hymn do miłości ojczyzny
Adam Mickiewicz Romantyczność
Adam Mickiewicz Pan Tadeusz
Adam Mickiewicz Dziady cz. III
Juliusz Słowacki Kordian: akt I, akt II, akt III sc. 5 i 6
Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia: część I, część III (scena w obozie rewolucji), część IV (scena w obozie arystokracji i scena finałowa)
Adam Mickiewicz – wybór wierszy
Juliusz Słowacki – wybór wierszy
Cyprian Kamil Norwid – wybór wierszy
Bolesław Prus Lalka
Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem – fragmenty z tomu III: rozmowa Andrzejowej Korczyńskiej z synem, rozmowa Benedykta Korczyńskiego z synem
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
Maria Konopnicka Mendel Gdański
Bolesław Prus Kamizelka
Henryk Sienkiewicz Potop
Kazimierz Przerwa-Tetmajer – wybór wierszy
Jan Kasprowicz – wybór wierszy
Leopold Staff – wybór wierszy z różnych epok
Stanisław Wyspiański Wesele
Władysław Stanisław Reymont Chłopi (t. I)
Stefan Żeromski Ludzie bezdomni
Stefan Żeromski Przedwiośnie
Witold Gombrowicz Ferdydurke – rozdz. II, III, VI, VII, VIII, IX, X, XII, XIV
Zofia Nałkowska Granica
Tadeusz Borowski Pożegnanie z Marią (Pożegnanie z Marią, U nas, w Auschwitzu …, Proszę państwa do gazu, Bitwa pod Grunwaldem)
Gustaw Herling-Grudziński Inny świat
Bolesław Leśmian – wybór wierszy
Julian Tuwim – wybór wierszy
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – wybór wierszy
Czesław Miłosz – wybór wierszy
Krzysztof Kamil Baczyński – wybór wierszy
Tadeusz Różewicz – wybór wierszy
Zbigniew Herbert – wybór wierszy
Miron Białoszewski – wybór wierszy
Wisława Szymborska – wybór wierszy
Stanisław Barańczak – wybór wierszy
Jan Twardowski – wybór wierszy
Sławomir Mrożek Tango
Hanna Krall Zdążyć przed Panem Bogiem
Uwaga: wymagana jest także znajomość kontekstów biblijnych, antycznych i innych.
2. Literatura powszechna
Sofokles Król Edyp
Horacy – wybór pieśni
William Szekspir Makbet
Molier Świętoszek
Jan Wolfgang Goethe Cierpienia młodego Wertera
Fiodor Dostojewski Zbrodnia i kara
Joseph Conrad Jądro ciemności
Albert Camus Dżuma
Nie będę tego komentował, bo spis ten mówi sam za siebie.
Jarosław Kaczyński razem z Donaldem Tuskiem zapewnili dodatkowe 10% głosów Konfederacji. Jeżeli Mentzen et al dostaną 20% w wyborach do Sejmu, to wcale się nie zdziwię.
Partia Razem też cała szczęśliwa!!! Ciekaw jestem reakcji Polski 2050 i PSLu? Może zagrają va banque i skrytykują 800+? Wtedy mogą wygrać z Konfederacją.
Wredność programu 800+ jest tak ewidentna, że nie chce mi się tego uzasadniać. Okradać zbiedniałych ludzi, żeby wygrać wybory? Nie jest wykluczone, że ludzie wypną się na wybory i frekwencja wyniesie 30%.
1915- Baku (Azerbejdżan). 1919- Mińsk (Białoruś). 2023- Kraków (Polska).
Pod koniec czerwca będziemy w Polsce (Kraków i okolice) mieli III Europejskie Igrzyska Olimpijskie.
Kilkaset milionów wypłynie z naszej kieszeni do grupy cwaniaków żerujących nie tylko na polskim sporcie, ale i na Polsce jako takiej.
Gdyby pierwsze Europejskie Igrzyska były w Paryżu, drugie w Berlinie, to bym się powstrzymał przed złośliwymi uwagami. Ale Baku, Mińsk? Samo to kompromituje Kraków i Polskę.
Nasze pieniądze wypływają do najrozmaitszych centralnych portów komunikacyjnych, pałaców saskich, fabryk samochodów elektrycznych. Teraz ta niby olimpiada.
Zainteresowanie tymi zawodami jest żadne. Nie tylko w nosie mają je kibice, ale i sami sportowcy. Może kilku mistrzów da się przekupić, ale większość nie przyjedzie.
A zarobki profesorów w Polskiej Akademii Nauk niebezpiecznie zbliżają się do pensji minimalnej.
Chiny zaczęli budowę hyperloop’a, czyli kolei magnetycznej poruszającej się w tunelu próżniowym. 175 km między Szanghajem a Hangzhou będzie pokonywane w 15 minut. W Shenzhen dopuszczono do użytkowania taksówki autonomiczne, czyli bez kierowcy. 99% elektrycznych autobusów na świecie jeździ w Chinach. Mógłbym tak długo wymieniać. Specjaliści uważają, że na 44 najważniejszych technologii, w 37 Chiny prowadzą.
Jeżeli Europa nie zmieni swojego beznadziejnego podejścia do edukacji, to za chwilę poziom naszego życia będzie małym procentem życia w Chinach.
Ale potrzebujemy geniuszy nie tylko ze względu na technologie, które potrafimy już teraz zdefiniować (np, hyperloop, czy elektrownie bazujące na fuzji jądrowej), ale także ze względu na to, że nasze poznanie świata jest ciągle (a może coraz bardziej, bo im więcej wiemy, tym pojawia się więcej trudnych pytań) na bardzo niskim poziomie.
Nie wiemy, co to ciemna materia, nie wiemy, jak mózg funkcjonuje, nie wiemy bardzo wielu rzeczy. Do poznania Wszechświata potrzebujemy geniuszy na miarę Einsteina, czy Bohra. A być może ten, kto np., wymyśli, jak uzyskiwać energię z próżni (próżnia to nie jest nic, bo cały czas powstają tam i znikają wirtualne cząstki), to zapewni dobrostan wszystkim ludziom na świecie.
Jak można geniusza „wyhodować”?
Mistrza piłkarskiego (np., Messiego), czy wirtuoza pianistycznego (np, Bruce Liu) znajdujemy poprzez selekcję. Od najmłodszych lat są w odpowiednich szkołach/szkółkach i tam są wybierani spośród mniej utalentowanych kolegów.
W przypadku geniuszy matematyczno/fizycznych też pewna selekcja w szkołach się odbywa, ale, IMHO, jest ona daleko mniej profesjonalna niż ta w przypadku sportowców, czy muzyków.
Ale powtarzam, mistrz nie może mieć w głowie tylko to, że ma być najlepszy. On musi kochać dziedzinę swojej działalności. Messi kocha odbijać piłkę, a Bruce Liu kocha grać na pianinie. W przypadku edukacji nauk ścisłych mamy z tym wielki problem. Naprawdę trudno znaleźć Młodego Człowieka, który by świata nie widział poza fizyką, chemią, czy biologią.
Mamy spory problem, jak pogodzić konieczność selekcji z postawieniem na meritum nauczania, a nie na stopnie i egzaminy.
Może sztuczna inteligencja nam pomoże w rozwiązaniu tego dylematu, aczkolwiek boję się, że da taką radę:
-Ludzie, dajcie sobie spokój z edukacją. Zajmijcie się oglądaniem seriali, a my, sztuczne inteligencje, rozwiążemy wszystkie problemy.
Nie jestem zwolennikiem referendów, bo nie uważam ludzi za zbyt mądrych, ale w sytuacji, kiedy rządzący robią nam ewidentnie krzywdę, to może warto się odwołać do „mądrości ludowej”.
Pytanie zadałbym takie:
Ile średnio powinien zarabiać nauczyciel?
a) Mniej niż średnia krajowa w obszarze przedsiębiorstw powyżej 10 osób (teraz to ok. 7000 PLN brutto).
b) Jedną średnią krajową.
c) Dwie średnie krajowe.
d) Trzy średnie krajowe.
e) Więcej niż trzy średnie krajowe.
Ja osobiście zagłosowałbym za opcją d).
Po takim referendum, rząd byłby zobligowany do wdrożenia jego wyników.
Z wielu szkół odchodzą matematycy, fizycy, chemicy, a o informatykach nawet nie warto wspominać, bo już dawno odeszli. Znam uczniów, którzy nie mają lekcji fizyki przez kilka miesięcy. To jest złamanie konstytucji gwarantującej edukację, to jest działalność proputinowska, to jest zwyczajna dywersja.
Pan Prezydent ma Żonę nauczycielkę- może takie refererendum by zaordynował. Nie zaordynuje, jeżeli Go do tego nie zmusimy.
Polacy w bankach trzymają 1250 miliardów złotych. Jeżeli mamy 20% inflacji rocznie, to tracimy 250 milionów złotych. Kilka lat inflacji to strata wręcz bliska całemu naszemu rocznemu PKB.
Te pieniądze nie znikają. To znaczy znika wartość naszych oszczędzonych pieniędzy, ale pojawia się w budżecie państwa, bo inflacja oznacza większe podatki PIT, VAT, czy CIT. Rząd ma wielką kasę, którą kupuje swoich wyborców. Niestety, kasy tej brakuje na nauczycieli, czy naukowców. Za chwilę podniesiona zostanie płaca minimalna do ponad 4000 zł i wielu doktorów pracujących w instytutach PAN znajdzie się na tym poziomie.
Niedawno odbyło się u nas szkolenie w sprawie mobbingowania w pracy. Jedna z Koleżanek pożaliła się Prowadzącej szkolenie, że Jej poglądy polityczne (PiS) spotykają się z ostracyzmem innych Pracowników. Nie przychodzi Jej jednak do głowy, że to, co się dzieje z Polską obecnie, to złodziejstwo w stanie czystym usankcjonowane prawnie. Jeżeli nie będziemy o tym mówić/pisać, to katastrofa, która i tak następuje, będzie jeszcze bardziej dotkliwsza. A każdy, kto głosuje na PiS współuczestniczy w okradaniu nas wszystkich. A kto kradnie, to i zabija, bo za pieniądze można uratować życie ludzkie.
Przykładowo, ponad 800 milionów złotych na walkę ze smogiem (40 tys ofiar rocznie w Polsce) zostało przetransferowane do instytucji kościelnych. Ilu ludzi straciło przez to życie? 100, a może i 1000. Morderstwo jednej osoby wzbudza wielkie zainteresowanie, a w tym przypadku?
Wyobraźmy sobie piłkarza, który ma tylko jedno w głowie: „Muszę być najlepszy”, ale tak naprawdę, to zamiast grać w piłkę, woli oglądać seriale.
Wyobraźmy sobie fizyka, który ma tylko jedno w głowie: „Muszę być najlepszy”, ale tak naprawdę, to zamiast zgłębiać tajemnice Natury, woli słuchać muzyki.
Czy ten piłkarz i ten fizyk osiągną prawdziwe mistrzostwo? IMHO, nie. Jeżeli chce się osiągnąć prawdziwy sukces, to trzeba przestać myśleć o sukcesie, a zająć się dziedziną, w której się pracuje.
Gdzie się nie obejrzymy, to mamy szczurzy wyścig. Czy to USA, czy Korea Południowa, czy Polska. Coraz bardziej tracimy zainteresowaniem światem, a tylko ścigamy się jako te szczury.
Spytałem moją Szwagierkę-nauczycielkę w liceum, o czym rozmawia się w pokoju nauczycielskim. Wyobraziłem sobie, że kiedy spotyka się fizyk, biolog, historyk, itd., to rozmowy są ten pierwszy oznajmia: – Słuchajcie, przeczytałem w Świecie Nauki, że udało się skonstruować diodę laserową emitującą w głebokim ultrafiolecie. Ma to olbrzymie znaczenie…
Z kolei biolog mógłby stwierdzić:
-Słuchajcie, przeczytałem w Wiedzy i Życiu, że nanocząstki plastiku przenikają przez błony komórkowe. Ma to olbrzymie znaczenie…
Historyk mógłby powiedzieć:
-Przeczytałem w internecie, że Piłsudski negocjował z niemieckim ambasadorem warunki wspólnego ataku na Związek Sowiecki. Jeżeli tak było, to…
Niestety, żadnych takich rozmów nie ma. Oprócz dyskusji o swoich prywatnych sprawach, są opinie na temat stopni.
Przy takim podejściu nauczycieli nie ma szans na zastopowanie wyścigu szczurów i spowodowanie, że uczeń pokocha fizykę, matematykę, czy historię.
Ale to nie jest tylko kwestia nauczycieli. Krzywdę swoim dzieciom, a także całej ludzkości, robią rodzice, którzy nakręcają atmosferę szczurzego wyścigu.
Ludzie! Opamiętajcie się! Rozejrzyjcie się wokoło i zacznijcie kochać swoją pracę i naukę.
Polityczna poprawność to często idiotyzm. Rozumiem, że jak się zatrudnia w firmie inżyniera, to nieważne, czy jest czarny, czy gej, czy katolik, czy kobieta, itd. Ważne jest, żeby znał się na swojej robocie. Dyskryminacja ze względu na kolor skóry/wyznanie/orientację/płeć/itd. jest niedopuszczalna.
W przypadku aktorów grających postacie historyczne jest inaczej. Czy wyobrażacie sobie Arnolda Schwarzeneggera grającego Napoleona? Albo Marka Perepeczkę grającego króla Łokietka?
A jednak w coraz większej ilości filmów czarne aktorki grają postacie, które były białe. Nie jest to wcale śmieszne, bo wypaczają historię. Za ileś lat ludzie będą przekonani, że żadnego rasizmu nie było, bo przecież były czarne królowe Anglii.
A z naszej historii, to wyobrażacie sobie, że Goeringa gra Denzel Washington? Poprawność polityczna nie powinna zważać na wygląd przy wyborze pracownika.
Rozwiązałem zadania z tegorocznej matury z matematyki, poziom podstawowy. Zajęło mi to około 10 minut. To jest poziom, jaki miałem w 6-7 klasie szkoły podstawowej.
Oczywiście matura w tym roku musi być trywialna, żeby pokazać, że likwidacja gimnazjów miała sens.
NIE MIAŁA!!!!
Ludzie!!! Obudźcie się! Taki poziom nauczania matematyki (czyli logicznego myślenia) to jest katastrofa.
Zobaczcie zadania z matury 1975. Nieco inne niż w tym roku.
Od lat namawiam, żeby zrobić próbną maturę z zadaniami sprzed 50 lat. Może wtedy byśmy zobaczyli prawdziwy poziom nauczania, jaki mamy w polskiej szkole.
Prezes Tysiąclecia powiedział, że średnio Polak zarabia 32 000 dolarów rocznie, czyli ok. 2700 dolarów miesięcznie. Na złotówki to ponad 11 000 zł. Jeżeli jest to brutto, to na rękę 7800 zł miesięcznie.
Każdy, kto zarabia mniej, to jest nieudacznikiem.
Arogancja Prezesa powinna zostać jakoś skomentowana, bo tak naprawdę średnie polskie zarobki brutto są znacznie niższe. W sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 10 pracowników to jest ok. 7000 zł, ale w mniejszych firmach, gdzie pracuje ok. 6 mln ludzi, to jest o ok. 20% mniej. W instytucjach rządowych (szkoły, instytuty, szpitale, urzędy, itp) jest to prawdopodobnie jeszcze mniej. Oceniałbym, że średnia płaca w Polsce to ok. 5500 zł miesięcznie, czyli połowa tego, co opowiada Prezes.
Myślę, że większość głosujących na PiS powinna poczuć się beznadziejnie. Przynajmniej tych, co zarabiają poniżej 7800 zł miesięcznie na rękę.
Moja 2,5-letnia Wnuczka Gabi ma pewnie ze 100 książeczek, Rodzice czytają Jej codziennie, a niektóre ulubione książeczki zna już na pamięć. Zna wszystkie literki, potrafi w tekście zidentyfikować niektóre wyrazy, i pewnie niedługo będzie umiała czytać.
Gabi miała szczęście, że urodziła się w rodzinie „czytającej”. Ze statystyk wynika, że tylko 30% rodziców czyta swoim dzieciom. Podejrzewam, że są to ci sami rodzice, co czytają swoje dorosłe książki.
W Polsce około 65% nie czyta książek w ogóle. Bardzo bym chciał zobaczyć korelację pomiędzy dzieciństwem i dorosłym życiem jeżeli chodzi o czytanie książek. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby było tak: Nie czytają ci w dzieciństwie-> ty nie czytasz książek jako dorosły.
Kiedyś poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski miał wspaniałe przemówienie, w którym była fraza: „Czytelnictwo jest polską racją stanu!”
„Co sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka bohaterem?”
Co bym napisał?
Ano, że zależy to od wykształcenia.
W Rosji do niedawna dla młodych dziewczyn bohaterkami były prostytutki, które zarabiały w noc więcej, niż pracownicy fabryki w kilka miesięcy.
Dla większości ludzi bohaterem jest Lewandowski, bo Jego wynagrodzenie jest sto razy większe od wynagrodzenia lekarza.
Dla małej garstki intelektualistów bohaterem jest Einstein i Bohr, bo zrewolucjonizowali nasze pojęcie o świecie.
Bohaterstwo też może zależeć od sytuacji. Na wojnie inaczej wyglądają wielkie czyny, niż w warunkach pokojowych. Kiedy zdarza się powódź, bohaterem może zdarzyć się ten, który lepiej pływa.
Generalnie jednak, brakuje dobrej definicji wyrazu „bohater”. Czy może jest to taki człowiek, którego chcielibyśmy naśladować? Nie za bardzo, bo Lewandowski, Einstein, czy Bohr, urodzili się z talentem, który jest niemal niemożliwy do powtórzenia.
Także wojnę/powódź/pożar mamy dość rzadko i każda sytuacja jest niepowtarzalna.
Dlatego ja prawdopodobnie bym teraz matury nie zdał, bo nie umiem wyrazu „bohater” dobrze zdefiniować. Pytanie, czy ci, co takie zadanie wymyślili, to potrafią?
W okolicach Czeskiego Krumlova wielką historyczną rolę spełniał ród pochodzący z Rożmberka (po niemiecku Rosenberg). W roku 1449 Oldrich II z Rożmberku wydał swoją córkę Perchtę za Jana von Lichtensteina. Z „Krzyżaków” wiemy, że to był ród paskudny.
Ojciec posagu nie zapłacił i Jan v.L. katował żonę, nie dawał jeść, nie ogrzewał pokoi w zimie. Myślał, że tak posag wymusi, ale się nie udało. W końcu, po 25 latach małżeństwa J.v.L. zachorował i na łożu śmierci błagał Perchtę o wybaczenie. Ta jednak nie dała się namówić, no i zamiast iść po śmierci do nieba, czy piekła, błąka się po zamkach strasząc ludzi.
Chociaż nie tylko strasząc, bo w przeszłości opiekowała się także zaniedbanymi dziećmi. Ostatni raz widziano Białą Panią w czasie II wojny światowej. Na zamku w Rożmberku był wtedy obóz Hitlerjugend i Ligi Niemieckich Dziewcząt. Codziennie rano wywieszana była na wieży flaga ze swastyką. Jednego dnia Perchta tak przestraszyła młodych hitlerowców, że już więcej flagi nie wywiesili.
Na załączonym obrazie jest portret Białej Damy. Poniżej jest napis, którego nikt nie potrafi odszyfrować, a jest to konieczne, żeby z Niej zdjąć klątwę. Może komuś z Czytelników Polski 2031 się to uda?
Jednym z prostszych doświadczeń fizycznych jest zabawa z dwoma kamertonami. Uderza się w jeden i patrzy, czy drugi rezonuje. Jeżeli są one identyczne, to wtedy tak. Jeżeli nie, to nie.
Doświadczenie to jest bardzo pouczające, także jeżeli chodzi o ludzi. Jeżeli mówisz to, co ludzie uważają, to przekaż jest wręcz wzmocniony. Jeżeli coś innego, to ludzie to odrzucają.
Wyobraźmy sobie jednak bardziej wyrafinowany eksperyment, w którym kamertony nie mają stałej częstotliwości, tylko można je dostrajać. Zarówno kamerton nadawczy, jak i odbiorczy. Wtedy zawsze można osiągnąć rezonans.
W przypadku oddziaływania na ludzi, jedni politycy/dziennikarze/naukowcy starają się dostroić do odbiorcy. Jest to działanie bezsensowne, bo to nie prosty lud ma rządzić światem, tylko ci, co są najmądrzejsi. Dlatego konieczne jest strojenie odbiorcy. Jak tego dokonać?
Wbrew pozorom, jedyna droga to nie opowiadanie ex-cathedra, tylko zadawanie pytań. Odpowiednio sformułowane pytania są właśnie takim „strojeniem” odbiorcy. On sam musi próbować odpowiedzieć na inteligentnie stawiane pytania.
Miarę jednostki ludzkiej i całej społeczności najpełniej pokazuje jej zdolność zdobycia się na wielką myśl. Myśl jasno opisującą istotny cel i wskazującą drogę do niego.
Konstytucja 3 Maja to niezaprzeczalny dowód na to, że Polacy potrafią wznieść się na taki poziom, że potrafią stworzyć coś, co nawet po wiekach będzie ich dumą i nadzieją na przyszłość.
Stworzenie tego wielkiego aktu prawnego wymagało odwagi. Psucie państwa trwające kilka wcześniejszych wieków wytworzyło w umysłach przyzwyczajenia, przekonania, myślowe schematy nie pozwalające wielu ludziom dostrzec istotnych problemów.
Tymczasem one narastały i – co było widać gołym okiem – prowadziły Polskę wprost na skraj przepaści. Każda próba naprawy państwa była narażona na nierozumne ataki wyznawców starych przyzwyczajeń i beneficjentów niejasnych konstrukcji politycznych.
Coraz wyraźniej było widać jak świat poruszony rewolucją przemysłową „odjeżdża” Polsce niemal w każdej dziedzinie.
Przeciwstawienie się zarówno tym tendencjom, jak i sposobowi myślenia wielu sobie współczesnych, wymagało wielkiej odwagi. Także osobistej.
Sama jednak odwaga nie wystarczała.
Konstytucji 3 Maja nie stworzyli dyletanci. Stworzyli ją ludzie o wybitnych umysłach, z ogromnym doświadczeniem i dorobkiem. Ludzie potrafiący spojrzeć dalej, niż ich własny, partykularny interes. Ludzie, którym nie wystarczało „tu i teraz”, którzy potrafili przewidywać rozwój wypadków i całych procesów dziejowych w przyszłości.
Paradoksalnie najlepiej wagę tego aktu prawnego doceniła Katarzyna II, z której listu do polskiego ministerstwa z 6 maja 1792 roku wyraźnie przebija zaniepokojenie, że Polska przestanie być państwem, w którym można dowolnie rozgrywać Polaka przeciw Polakowi. Polaka, który nie jest zdolny widzieć dalej niż dzień dzisiejszy.
Konstytucja łagodząca najbardziej palące problemy społeczne, choć daleko nie wszystkie, powodowała, że różnice interesów poszczególnych warstw przestały już stanowić przeszkodę dla solidarnych dążeń w przyszłości. Doceniła grupy dotąd pogardzane w ideologii państwowej, a tworzące tak jak w innych, najbardziej rozwiniętych krajach, fundamenty jej dobrobytu.
Jasno, prosto i konsekwentnie regulująca stosunki pomiędzy organami władzy nie pozostawiała miejsca na działania nieformalne, wynikające z innych niż prawne podstaw. Pozwalała każdemu obywatelowi zorientować się jak ma dbać o dobro zarówno własne jak i Ojczyzny. Co więcej – pokazywała, że nie są to interesy sprzeczne.
Prawa i obowiązki obywateli sformułowane czytelnie stwarzały nowego człowieka – samodzielnego członka wielkiej społeczności.
Obywatel przestał być klientem władzy, stawał się jej równoprawnym partnerem.
To prawo mówiło, że władzy nie wszystko wolno.
Taki człowiek był przeszkodą w dążeniach do zawłaszczania państwa przez grupy interesów, które dla korzyści własnej poświęcały teraźniejszość i przyszłość kraju.
Zastopowanie sanacji Polski wymagało zniszczenia Konstytucji 3 Maja, zniszczenia podstaw prawa. Taki cel postawili przed sobą zdrajcy targowiczanie pod pozorem „patriotyzmu i obrony wolności szlacheckiej”.
To, że ich wysiłki mające zniszczyć dorobek prawny Rzeczpospolitej były na rękę Rosji widać było gołym okiem, a przecież i wtedy nie wszyscy chcieli to dostrzec.
Czas, w którym powstała Konstytucja 3 Maja nie był sprzyjający. Fakt, że powstała jest nadzieją, jest dowodem, że człowiek potrafi zdobyć się na wielkość. Jest też przestrogą, że wielkie myśli nie mogą czekać, a jej losy uczą, że na naprawę państwa nigdy nie jest za wcześnie.
W PRLu pochody pierwszomajowe były obowiązkowe, ale ludzie nie narzekali, bo mogli kupić atrakcyjnie kiełbasę, a czasem nawet i pomarańcze.
Teraz pierwszy maja stracił na znaczeniu, bo… mamy takowy codziennie. Codziennie nasze władze „kupują” nas rozdając wydrukowane pieniądze, a my jak te barany bierzemy różne „plusy” i głosujemy na oszustów. Barany, bo pieniądz wydrukowany ma wartość iluzoryczną. To jest pożyczka na tak wysoki procent, że nigdy byśmy takowej z banku nie wzięli. Ale matematyka nigdy nie była naszą silną stroną.
Przed laty Rosja brutalnie rozprawiła się z dążeniem Czeczeńców do niepodległości. Zginęły dziesiątki tysięcy, a może i setki tysięcy, ludzi. Miasto Grozny zostało zniszczone dokumentnie (teraz odbudowane).
Ciekawe, co by się stało, gdyby Czeczeńcy teraz spróbowali jeszcze raz zawalczyć o niepodległość. Okazji lepszej już nie będzie. Wystarczy poprosić Chińczyków o broń, a ci po cichu by ją pewnie dostarczyli. Czeczenia to nie Ukraina, która mentalnie jest w Europie. Czeczenia, Dagestan, czyli rejony już prawie chińskiego Kazachstanu, to co innego. Jestem przekonany, że Xi byłby zachwycony, gdyby Rosjanie stracili Czeczenię.
Ja nie przepadam za Czeczenami, ale też byłbym zachwycony!!!
Akademia Sztuk Pięknych ma być teraz Królewską Akademią Sztuk Pięknych.
Moja Znajoma z FB Beata pyta:
Jakiego to króla mieliśmy w Warszawie po 1816 roku, kiedy został utworzony Oddział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Warszawskim, z którego to ewentualnie (bardzo ewentualnie) można wywodzić historię warszawskiej ASP? Albo w roku 1844, kiedy otwarto Szkołę Sztuk Pięknych przy 7-klasowym gimnazjum realnym? Albo w roku 1904, kiedy powołano Warszawską Szkołę Sztuk Pięknych? Albo w roku 1923, kiedy Warszawską Szkołę Sztuk Pięknych reaktywowano? Lub w 1932, kiedy przemianowano ją w Akademię Sztuk Pięknych?
Ja czekam na Królewską Akademię Nauk, Królewski Instytut Fizyki, Królewskie Lotnisko imienia Chopina, itd.
Wszyscy zastanawiają się, jaki to król wymyślił to wszystko.
Odpowiadam: Król Stanisław Leszczyński. To On zaplanował Akademię Sztuk Pięknych, Akademię Nauk, a nawet Lotnisko.
Michał Leszczyński, pra, pra, prawnuk tego Króla (niestety, z nieprawego łoża 🙂 ).
Nie bardzo jestem w stanie śledzić, co się w Polsce dzieje, ale chyba jest nowe prawo, które opodatkowuje wszelkie zbiórki pieniędzy, na przykład, na leczenie białaczki u jakiegoś dziecka.
Jest to jakaś aberracja i wiedzą to także członkowie PiSu- dzisiaj słyszałem w radiu takiego jednego, który powiedział, że jest już przygotowywana ustawa, która zmodyfikuje tę niedawno przyjętą.
Mamy też ustawę, która pozwala ścigać tych, co naruszają dobre imię Polski. IMHO, przypadek uchwalenia ustawy o opodatkowaniu zbiórek na chore dzieci kwalifikuje się do takiego ścigania. Chociaż z drugiej strony to już chyba Polska nie ma dobrego imienia, tylko znowu stała się pośmiewiskiem cywilizowanego świata.
Dziecko chińskie uczy się mniej więcej trzy razy więcej przedmiotów ścisłych, chiński naukowiec pracuje dwa razy więcej niż polski, w pierwszej setce najlepszych uczelni na świecie jest sześć chińskich uniwersytetów (polskich zero), w pierwszym tysiącu najlepszych uczelni jest 50 chińskich (dwa polskie). Jak możemy konkurować z chińską technologią?
Pisałem wczoraj, że krokiem koniecznym jest stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, ale nie jest to warunek wystarczający.
Nie chcemy pracować po kilkanaście godzin dziennie, ani mieć raptem tydzień urlopu. Chcemy mieć czas na cieszenie się życiem, ale do tego potrzebne pieniądze. Bez pieniędzy nie będziemy jeść krewetek, oglądać wodospadów w Brazylii i kąpać się w oceanie na wyspie Bali. Pieniędzy zaś nie będziemy mieli bez technologii lepszych od chińskich.
Jak to zrobić?
Przez wieki chińskie wynalazki (pług, siewnik, globus, zegary astronomiczne, liczydło, sejsmograf, modele pagody, most wiszący, miotacz kamieni, armata, kusza, taczki, korba ręczna, drabina, papier, druk, jedwab) zapewniały Państwu Środka wyższość nad innymi krajami. Wszystko się zmieniło, kiedy James Watt ulepszył tak silnik parowy, że zaczęła się rewolucja przemysłowa. Biały człowiek opanował niemal cały świat, także Chiny.
Ocena australijskich specjalistów jest taka:
Wake-Up Call’: China Leads in 37 Out of 44 Critical Technology Sectors, Says Report. The Australian Strategic Policy Institute has pointed out that only seven of the 44 technologies analysed by its report are currently led by a democratic country, ‚and that country in all instances is the US. ‚
Czyli niewesoło, zwłaszcza z pozycji Europy.
Potrzebujemy nowego Jamesa Watta. Jak takiego „wyhodować”?
Jakie są przyczyny olbrzymiego sukcesu Chin? Sukcesu ekonomicznego i technologicznego.
Po pierwsze primo, firmy typu Intel, Toyota, General Electric, Tesla, Volkswagen, Mercedes, i wiele innych, wybudowało w Chinach swoje fabryki. Podstawowy know-how sami oddaliśmy temu krajowi. Ale oprócz high-techu mamy w Chinach różne Starbucksy, czy MacDonaldsy. KFC sprzedaje więcej kurczaków w Chinach niż w USA.
Po drugie primo, Chińczycy pracują znacznie więcej niż Biali. Urlop trwa 7 dni, a nie 36.
Po trzecie primo, edukacja nauk ścisłych jest na znacznie wyższym poziomie. W szkole podstawowej, do której chodzi dziecko mojego Znajomego z Chin, jest tygodniowo 10 godzin matematyki.
Co my możemy zrobić, żeby nasze wnuki żyły na poziomie chińskim?
Będę o tym pisał, ale warunek najważniejszy i konieczny jest jeden: EUROPA MUSI STWORZYĆ STANY ZJEDNOCZONE EUROPY. Bez tego zostaniemy wykupieni przez Chińczyków (już teraz firma Volvo, czy 20% Mercedesa należy do Chin) i będziemy zasuwać na naszych właścicieli za przysłowiową miskę ryżu.
W swoim życiu widziałem wiele laboratoriów naukowych w USA, Japonii, Niemczech, Francji, Hiszpanii i we Włoszech. Mogę powiedzieć jedno: wyścig technologiczny wygrają Chiny.
W mieście Suzhou jest Park Przemysłowy China–Singapore Suzhou Industrial Park, który ma powierzchnię 278 km2. To jest powierzchnia prostokąta 30 km na 9 km, czyli mniej więcej połowa Warszawy. Ale to tylko część infrastruktury technologiczno-naukowej. Ile ma pozostała, nie wiem, ale pewnie drugie tyle.
10 lat temu Suzhou miało 5 milionów mieszkańców. Dzisiaj ma 15 milionów.
Trzy lata temu byłem w Suzhou i opowiadali mi, że podjęli decyzję o budowie nowego laboratorium za prawie miliard dolarów. Przyjechałem w 2023- laboratorium już działa. Ja słyszę o budowie nowego laboratorium dla Sieci Łukasiewicz za 50 mln zł od kilku lat. Budowa idzie w tempie identycznym jak Centralnego Portu Komunikacyjnego, czy fabryki Izery.
Pensje naukowców chińskich: 40 tys zł miesięcznie dla profesora, 20 tys zł dla 30-letniego naukowca po doktoracie. Na rękę z tego jest ok. 80%. O zarobkach wiem nie od Chińczyków, tylko od pracującego w Chinach Japończyka, z którym się zaprzyjaźniłem, i który nie miał żadnego powodu, żeby ściemniać. Poza tym, gdyby nie zarabiał więcej niż w Japonii, to by w Suzhou nie siedział.
Na koniec jedna scenka z życia naukowego w Chinach. Zostaliśmy zaproszeni przez wielkiego Dyrektora Instytutu na kolację. O 22-giej się pożegnał, bo miał spotkanie z 40 swoimi doktorantami. Następnego dnia opowiadali, że spotkanie trwało do 12:30, ale wszyscy o 8:30 rano byli w pracy (profesor też!).
Byłem ponad tydzień w Chinach. W kolejnych notkach opowiem, co widziałem.
Jacek Pałasiński podał taką statystykę:
Wg gitnux.com, Chińska klasa średnia wzrosła z 3,1% populacji w 2000 r. do 50,8% w 2018 r., co nie oznacza, że nierówności dochodów znikły, czy że się zmniejszyły.
Wg ncbi.nlm.nih.gov, najbiedniejsze 25 procent chińskich gospodarstw domowych posiadało tylko 1 procent całkowitego bogactwa kraju, a najbiedniejsza połowa – tylko 8 procent. Natomiast gospodarstwa domowe powyżej górnego kwartyla posiadały 79 procent całkowitego bogactwa kraju. A najbogatsze 10 procent posiadało 62 procent całkowitego bogactwa kraju, zaś najbogatsze 5 procent – ponad 50 procent. No i na koniec: górny 1 procent Chińczyków posiadał ponad jedną trzecią krajowego bogactwa netto.
Średnia pensja w Chinach wynosi 31 100 CNY miesięcznie, a wynagrodzenia wahają się od 7410 CNY (4522 zł) do 131.000 CNY (80 tysięcy zł). Spora rozpiętość, nieprawdaż.
W 2022 r. średni roczny dochód rozporządzalny gospodarstw domowych w Chinach na mieszkańca wyniósł około 36.883 juanów (22,510 zł; w Polsce – 82.607 zł).
Ale Szanghaj i Pekin mają średni roczny dochód na poziomie odpowiednio 78.000 (47.610 zł) i 75000 juanów (45.786 zł).
Tymczasem prowincja Gansu (taki wielki przecinek, idący od północnej granicy do środka Chin, 25 milionów mieszkańców) ma średni roczny dochód na mieszkańca gospodarstwa domowego w wysokości 22100 juanów (13.491).
Czyli nawet mieszkaniec najbiedniejszej z Chińskich prowincji ma ponad 1100 zł miesięcznie, czyli prawie 38 zł, czyli 9 dolarów dziennie. Polak z minimalną pensją dostaje nieco ponad dwa razy więcej.
Jest takie powiedzenie, że jest kłamstwo, wielkie kłamstwo, i… statystyka.
W Warszawie średnia wartość samochodu na ulicach to 80-100 tysięcy złotych (biorąc, oczywiście pod uwagę wiek samochodów). W Szanghaju i Suzhou, czyli miastach, w których byłem, to 500-600 tysięcy złotych. Są Tesle, BMW, Mercedesy, Lexusy, czyli samochody z górnej półki. Niemal nie ma tanich samochodów. Do tego 30% to elektryki. U nas to chyba ułamek procenta.
Może więc my mieszkamy lepiej? Chyba nie. Mieszkania mają od 80 do 200 m2 i mieszka w nich 2-6 osób.
Wszystko wskazuje na to, że mieszkaniec Warszawy ma do dyspozycji kilka razy mniej pieniędzy niż mieszkaniec Szanghaju i Suzhou.
Może statystyka podaje wynagrodzenie za 8 godzin? To jest prawdopodobne, bo Polak pracuje znacznie mniej niż Chińczyk. O tym napiszę w kolejnej notce.
Dane podane przez Jacka są dość dziwne. Na przykład, średnia pensja ma wynosić 31 100 juanów miesięcznie, co oznacza ok. 24 tys zł. To wydaje mi się rozsądną daną- zarobki znacznie większe od Polski. Potem jednak pojawia się dziwna dana o rocznym dochodzie w Szanghaju 78 000 juanów. Czyli 2,5 miesiąca pracy?
Podatki w Chinach są, ale są one podobne do Polski- nieco większa progresja podatkowa, ale niższy VAT.
Podsumowując, moje wrażenie jest takie, że w Szanghaju i Suzhou ludzie zarabiają 2-3 razy więcej od mieszkańca Warszawy. O cenach napiszę jutro.
Jednym z tematów debaty Kaczyński-Tusk będzie kłamstwo smoleńskie.
Donald Tusk będzie udowadniał, że tupolew się rozbił, bo różni ludzie nie przestrzegali regulaminów, a kłamstwo smoleńskie polega na twierdzeniu, że to zamach Putina i Tuska.
Jarosław Kaczyński będzie udowadniał, że Putin z Tuskiem podłożyli bombę w tupolewie, a kłamstwo smoleńskie polega na twierdzeniu, że to była katastrofa.
Dzisiaj mija 13 lat od tamtej tragedii. 13 lat mamy absolutnego cyrku jakichś lewych komisji o kompetencjach zerowych w dziedzinie katastrof lotniczych. Przytoczę tylko informację o jednej członkini takiej komisji:
Urodziła się w 1956. Magisterium uzyskała na Akademii Teologii Katolickiej na podstawie pracy Indiańskie źródła muzyki katolickiej na obszarze Andów Środkowych. Na podstawie 19 utworów z nagrania mszy św. w miejscowości Llallagua (Boliwia) (1983). W 1985 podjęła pracę w Zakładzie Muzykologii Systematycznej Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego. Pracę doktorską pt. Kultura muzyczna metropolii inkaskiej. Rola kronik hiszpańskich XVI i XVII w. w etnomuzykologii obszaru andyjskiego napisaną pod kierunkiem Sławomiry Żerańskiej-Kominek obroniła na Wydziale Historycznym UW w 1992. Habilitację uzyskała w 2005 na podstawie pracy Rytuał dźwięku. Muzyka w kulturze Nasca. Specjalizuje się w zakresie antropologii muzyki i amerykanistyki. Prowadzi badania etnomuzykologiczne i archeomuzykologiczne na terenie Peru, Ekwadoru, Boliwii. W 2016 zasiadła w Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem, powołanej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przez ministra obrony narodowejAntoniego Macierewicza.
Jak Polacy mogą akceptować (poprzez głosowanie na PiS) taki cyrk? Jak mogą wierzyć komisji Macierewicza ze „specjalistami” typu wspomnianej wyżej pani Profesor, a nie wierzyć prawdziwym specjalistom z komisji Laska?
Od lat agituję o reformę edukacji. Nic z tego nie wynika, ale świetnym przykładem potrzeby takiej reformy jest właśnie kłamstwo smoleńskie. Ono może działać tylko wtedy, jak edukacja jest po prostu „do bani”, żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie.
Ostatnio (to znaczy od zawsze!!!) zastanawiam się, jak można zreanimować nasz system edukacyjny. Mój Przyjaciel Tomek tak skomentował mój wpis:
A czemu zawsze musimy wymyślać koło? Dlaczego ryzykować nieudany eksperyment?
Polska to nie laboratorium, lecz kraj zdolnych ludzi marnujący znaczny potencjał.
Wg mnie najpierw powinniśmy zrozumieć, gdzie i jak wdrożono efektywne systemy edukacji i ochrony zdrowia. Oczywiście w bliskich nam regionach i kręgach kulturowych. Potem, być może z pomocą doradców z krajów, które odniosły sukces, spróbujmy możliwie szybko wdrożyć sprawdzone wzorce. Stawiałbym na Finów i Czechów, odpowiednio.
Uczmy się od innych tam, gdzie to możliwe.
Tomku drogi. Pływaliśmy w tym samym basenie, więc odpowiem Ci metaforą pływacką.
Wyobraź sobie zawodnika, który ma 20 lat, trenuje od lat 15-tu dwa razy dziennie, a na 100 m dowolnym osiąga 55 sekund. Trenuje, stara się, ale szybciej nie może. Na szczęście przychodzi nowy trener z Czech i poprawia ustawienie lewej ręki. Po roku treningów zawodnik osiąga czas 53 sekund.
Teraz wyobraźmy sobie zawodnika, który też ma 20 lat, trenuje trzy razy w tygodniu i na 100 metrów osiąga czas 70 sekund. Czy czeski trener da radę tak ustawić zawodnika, żeby osiągnął 53 sekundy? Nie, oczywiście nie. Może 65 sekund jest możliwe, ale na pewno nie szybciej.
Polska edukacja to taki zawodnik, który zmarnował ostatnie lata i nie ma szans, żeby został mistrzem.
Jedyna możliwość żebyśmy mieli mistrza, to zacząć trenować 5-latka. Za 15 lat może zostanie rekordzistą.
Przykładem trudności zreformowania polskiej edukacji niech będzie beznadziejny nauczyciel- czy gdybyśmy mu zapłacili trzy razy więcej, to stałby się wspaniałym nauczycielem? Oczywiście nie. Pieniądze są warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym.
Z okazji Wielkiejnocy chciałbym takie życzenia Wszystkim Czytelnikom Polski 2031 złożyć:
Kochani, najwyższy czas, żebyśmy wszyscy zrozumieli, że jesteśmy bandą nieudaczników. Puszymy się, że jesteśmy bardzo inteligentni, że rozróżniamy Moneta i Maneta, że czytaliśmy książki Tokarczuk i Joyce, że zwiedziliśmy Amerykę i Australię, że wiemy, czy kot Schroedingera żyje, czy nie, … Mógłbym tak długo wymieniać.
Ale co z tego?
Rządzą nami tacy, co mają wykształcenie trzeciej kategorii. Okrada nas rzesza cwaniaków w spółkach skarbu państwa, w bankach, w kościołach. Edukacja naszych dzieci i wnuków to jedna wielka żenada. Na wizytę u ortopedy trzeba czekać pół roku. W supermarketach kupujemy trujące jedzenie… Mógłbym tak długo wymieniać.
Im jestem starszy, tym mam większe poczucie klęski. Klęska ta polega na tym, że od roku 1989 zdawałem sobie sprawę, że najważniejszą sprawą jest edukacja- że trzeba nauczycielom płacić trzy razy więcej, że trzeba postawić na matematykę (zdolność logicznego myślenia), fizykę, chemię i biologię. Zdawałem sobie z tego sprawę i nie zrobiłem nic, żeby nie dopuścić do dalszej zapaści edukacyjnej. Nie zrobiłem nic i mamy to, co mamy. Mamy Obajtka, Mencena, Jędraszewskiego i innych Kowalskich.
Zrozumienie, że jesteśmy bandą nieudaczników to jedno, ale jak stać się udacznikami? Co zrobić, żeby nasza edukacja zmartwychwstała?
18 maja będę gościem zaproszonym na debatę o edukacji. Do tego czasu muszę wymyślić, co musimy zrobić.
W Wielki Piątek nie powinniśmy jeść mięsa, dlatego na śniadanie mieliśmy chleb ze szczypiorkiem. Dużo lepszy niż jakaś papierowa szynka! Na obiad, niestety, zostały z wczoraj kotlety i trzeba je zjeść, żeby się nie zmarnowały. Na kolację jednak znowu się będziemy „umartwiać” i zjemy krewetki.
To dla ciała, a co dla ducha?
Dla ducha będę „szukał dziury w całym”. Zdanie to sugeruje działalność bezsensowną, bo w całym nie może być żadnej dziury. Gdyby była, to należałoby mówić „prawie całym”.
Problem w tym, że dziur mamy tak dużo, że to „całe” staje się jedną wielką czarną dziurą, z której nie można się wydostać, bo prędkość ucieczki (prędkość potrzebna na wydostanie się z danego obiektu grawitacyjnego) jest dla niej (tej czarnej dziury) większa od prędkości światła. Zamiast „czarnej dziury” możemy używać określenia, że jesteśmy w „czarnej d..ie”, bo faktycznie w takowej jesteśmy.
Na przykład, Hołownia z Kosiniakiem nie potrafią się dogadać, co oznacza, że już mamy 7-8% głosów na opozycję mniej z powodu dwóch palantów.
Z czarnej dziury można się wydostać, bo na szczęście jest jeszcze fizyka kwantowa, a ta umożliwia przetunelowanie cząstek z dziury na wolność. Podobnie my mamy jeszcze jakąś szansę (małą, niestety) na wydostanie się z czarnej d..y.
Fizyka kwantowa nie jest łatwa do ogarnięcia, podobnie wymyślenie, co zrobić, żebyśmy przestali się staczać na równi pochyłej, nie jest proste.
Parę tygodni temu wymyśliłem, że Opozycja (politycy, dziennikarze, internauci) powinni bez przerwy żądać debaty Tusk-Kaczyński. Chciałem, żeby to się stało motywem przewodnim dyskusji w mediach. Chciałem, żeby ludzie zobaczyli, że Kaczyński boi się konfrontacji i żeby dostał ksywkę „cykor”. Niestety, mało kto ten temat podchwycił. Nawet moi Przyjaciele Bogdan Miś i Jacek Pałasiński, których zdanie jest znacznie ważniejsze niż moje, sprawę zignorowali. Może atmosfera Wielkiego Piątku jakoś na Wszystkich wpłynie i Ludzie zrozumieją, że jeszcze mamy szansę się z czarnej d. wydostać.
Przy okazji obrony dobrego imienia JPII w TVP1 usłyszałem zdanie, które jest po prostu idiotyczne: „Jak Pan Bóg kogoś miłuje, to go krzyżuje”.
Prawdziwa religia miłości!!!
Niestety, nie tylko Bóg tak kocha ludzi, że ich krzyżuje, ale i krzyżujemy siebie nawzajem, bardzo często z przeświadczeniem, że to wyraz miłości. Rodzice krzyżują dzieci, dzieci krzyżują rodziców, dyrektorzy krzyżują pracowników, pracownicy krzyżują dyrektorów.
Z okazji Wielkiejnocy mam propozycję, żeby ideę krzyżowania odłożyć do lamusa. Nikt nikogo nie krzyżuje, nawet jak takowego miłuje, a może zwłaszcza jak takowego miłuje.
Schowajmy do szuflady wiszące na ścianach krzyże- czy przyjemnie by nam było, żebyśmy mieli pamiątki w kształcie dyndających ludzi na szubienicach?
Jak ktoś chce się afiszować z religijnością, to symbol ryby jest wspaniały. Bardzo mi się podoba, bo wolę ryby od mięsa. Zamieńmy więc krzyże na symbole rybne. Od razu wszystkim będzie przyjemniej i może przestaniemy się wzajemnie krzyżować.
ii) Prawdomówność (to też uczciwość, ale powtarzam dla wzmocnienia przekazu),
iii) Edukacja,
iv) Nauka,
v) Ochrona środowiska,
vi) Opieka medyczna.
Problem w tym, że wszystkie te rzeczy nigdy w Polsce nie były w pełni żywe, ale też jeszcze do końca nie umarły.
Może zamiast wyrazu „zmartwychwstać” należy użyć określenia „odżyć”?
Po 8 latach rządów Zjednoczonej Prawicy wszystkie 6 punktów powyższych mamy jednak bliskie śmierci. W czasie Wielkiejnocy warto pomyśleć nad tym, co zrobić, żebyśmy odżyli.
Patrząc chronologicznie „wstecz za siebie, w tamte lata, co minęły”, to z Polski byłem dumny w takich momentach:
lata 1974-82, kiedy polska reprezentacja, Górnik Zabrze, Widzew, Legia grały na poziomie światowym,
lata 1980-81, kiedy próbowaliśmy rozmontować komunę,
rok 1989, kiedy pogoniliśmy komunę,
lata 1989-2015, kiedy z zapyziałego kraiku staliśmy się krajem europejskim.
Ciekawe, kiedy moje Wnuki będą miały lat 70, to co będą wspominać?
Może Igę Świątek? Może Lewandowskiego? A oprócz Nich, to co?
Podejrzewam, że z lat Ich młodości pozostanie jedynie wrażenie wszechoogarniającego kłamstwa. Kłamstwa polityków, kłamstwa księży, kłamstwa nauczycieli, kłamstwa rodziców.
Zostawiamy Młodym Polskę zdewastowaną moralnie i materialnie. Nie dziwię się, że większość z Nich chce wyemigrować. Gdybym był młodszy, też bym wyjechał.
8 lat rządów PiSu doprowadziło do tego, że wstyd się na świecie przyznawać, że się jest Polakiem. Przykre to, ale tak jest. Moi Znajomi Polacy za granicą wszyscy to mówią: „Do 2015 roku korzenie polskie nobilitowały, teraz są synonimem obciachu”.
Mam nadzieję, że w czasie debaty Tusk-Kaczyński nie zostanie ta kwestia pominięta.
Korepetycji zacząłem udzielać w wieku 16 lat, a skończyłem udzielać, jak miałem lat 32. Czyli przez 16 lat korepetycje były moim głównym źródłem utrzymania. W pewnym momencie moje dochody z korepetycji były 3 razy większe niż pensja asystenta w instytucie PAN-owskim. Dzięki korepetycjom mogłem utrzymać Rodzinę i nie zrezygnować z pracy naukowej. Było to jednak w czasach, kiedy korepetycje były zarezerwowane dla bogatych ludzi w przypadkach, kiedy dziecko miało iloraz inteligencji znacznie poniżej średniej i nie było w stanie nadążyć w szkolnej edukacji.
Teraz około 30% dzieci ma korepetycje, jednak znajoma Nauczycielka twierdzi, że dwa razy więcej. Przynajmniej w Warszawie.
Ceny lekcji mają olbrzymi rozrzut: od 20 złotych do 200 złotych na godzinę. Oczywiście bez podatku!
Rynek korepetycji to podobno 10 mld zł, ale prawdopodobnie jest to znacznie więcej, bo korepetytorzy wolą się nie ujawniać, bo boją się, że skarbówka się do nich przyczepi.
Tak, czy inaczej, masowość korepetycji to porażka państwowej edukacji.
Jednak porażki tej nie można rozpatrywać bez uwzględnienia poziomu egzaminów maturalnych. Z matematyki, czy fizyki, poziom ten jest wręcz żenadny- obecne zadania maturalne z matematyki kiedyś były na egzaminach do liceum.
Nie chcę się wymądrzać na temat matur z polskiego, czy historii, ale mam wrażenie (zdaję maturę ze wszystkich przedmiotów corocznie rozwiązując zadania publikowane w Gazecie Wyborczej), że także przedmioty humanistyczne są uczone na poziomie pod-pod-podstawowym.
I przy tak niskim poziomie edukacji dzieci biorą korepetycje! To jest problem, który powinien być tematem numer jeden w kampanii wyborczej.
No i w debacie Tusk-Kaczyński. Jak któryś z Nich nie weźmie udziału w takiej debacie, to znaczy, że cykor.
Rekolekcje są podobno po to, żeby zastanawiać się nad sensem Męki Pańskiej.
Jestem jak najbardziej za! Powinniśmy się zastanawiać!
Wczoraj widziałem dowcipny mem, w którym było takie zdanie: „Jezus oddał życie za nasze grzechy. Grzesz, żeby Jego śmierć nie była bez sensu.”
Od lat powtarzam, że atrakcyjność religii katolickiej w dużej mierze polega na tym, że raz do roku można Boga bezkarnie torturować- bić, cierniową koronę Mu włożyć, a w końcu przybić do krzyża. Nie dziwię się ludziom, że mają takie inklinacje- ostatecznie życie nasze pełne jest bólu i rozpaczy i Ten, co jest za to odpowiedzialny powinien zostać ukarany.
Tłumaczenie, że męka na krzyżu „gładzi grzechy świata” ma, niestety, wartość logiczną zero. Dlaczego niby miałaby gładzić te grzechy? Bo tak Bóg sobie wymyślił? Na miejscu Boga bym się obraził, że tak mnie ludzie postrzegają.
Sprowadzamy ostatnio religię do kwestii ukrywania pedofilów przez JPII (jedna strona) i do obalenia komunizmu przez tegoż (druga strona). Dlaczego nikt się nie zastanawia nad samą religią, na przykład, właśnie nad sensem ukrzyżowania Syna Bożego w celu otworzenia bram niebios dla wiernych?
Przed laty na warszawskim Ursynowie mieliśmy plagę myszy. Kiedyś wróciliśmy z wakacji, a po domu biegały te stworzenia. Przez pół nocy je łapaliśmy- Małżonka siedziała na środku pokoju i wokół miała rozsypane rodzynki. Jak jakaś myszka się zakradła do rodzynka, to była nakrywana wiaderkiem dziecięcym. Wtedy ja wkraczałem do akcji- wsuwałem płytkę PCV pod wiaderko i potem wrzucałem mysz do głębokiego wiadra, z którego nie mogła wyskoczyć. Wynosiłem te myszy do Lasu Kabackiego i tam wypuszczałem.
Pierwszego kwietnia rano pojechaliśmy do Teściowej, która panicznie bała się myszy. Przywieźliśmy ze sobą wiaderko, mówiąc, że są tam myszy, które chcemy wypuścić w lesie. Jednak wiaderka „zapomnieliśmy”, a w wiaderku była karteczka „Prima Aprilis”. Przyjechaliśmy z powrotem wieczorem przekonani, że nasz dowcip się świetnie udał. Niestety, Teściowa nie zajrzała do wiaderka ze strachu, cały dzień przeżywając koszmar.
Od tego dnia staram się nie robić primaaprilisowych dowcipów.
Nareszcie Chłopaki się dogadały!!! Będzie jedna lista!
Przemówienia były długie, ale ja zacytuję tylko jeden fragment:
„Dzielą nas różne kwestie, ale jedno jest absolutnie dla nas wspólne: CHCEMY BYĆ CZĘŚCIĄ ZJEDNOCZONEJ EUROPY”. Tylko razem z Unią jesteśmy w stanie przeciwstawić się agresji Rosji, tylko razem z Unią jesteśmy w stanie nie przegrać wyścigu technologicznego z Chinami i USA, tylko razem z Unią jesteśmy w stanie stworzyć przyjazny świat dla nas, dla naszych dzieci i naszych wnuków”.
Cieszę się, że w końcu idiotyczne prywatne interesiki zostały schowane do kieszeni i będziemy mieli wspólną listę. Ja bym ją nazwał Listą Proeuropejską. Może dzięki niej nie zostaniemy kolonią rosyjską, do czego nas prowadzi PiS z Konfederacją.
Zatrzymać prace nad ChatGPT i podobnymi systemami sztucznej inteligencji. List otwarty w sprawie 6-miesięcznego moratorium podpisało ponad tysiąc osób, wśród nich Elon Musk, Steven Wozniak, Max Tegmark, Yuval Noah Harari. Czy powinniśmy ryzykować utratę kontroli nad naszą cywilizacją? pytają i rekomendują wykorzystanie czasu na stworzeniu reguł gwarantujących, że systemy AI będą służyć człowiekowi, a nie zagrażać egzystencji.
Hola, hola!!! Najpierw zatrzymaliście ludzką inteligencję, a teraz chcecie zatrzymać sztuczną?
Pytanie do Sygnatariuszy listu mam tylko jedno: „Czy wierzycie, że Chińczycy będą przestrzegać wspomnianych reguł?”.
Jeżeli nie wierzycie, to puknijcie się w głowę. Trwa wyścig technologiczno-informatyczny między Chinami a resztą świata i ten kto wygra, będzie rządził światem. Czy chcecie być rządzeni przez Xi i Jego Następców?
Kontrolę nad naszą cywilizacją utraciliśmy już teraz, ale stało się to nie z powodu sztucznej, a braku ludzkiej inteligencji.
Każda nowa technologia wymaga nowych regulacji. Kiedy pojawił się internet, musiano stworzyć sporo nowego prawa dotyczącego praw autorskich, pornografii, itp. Kiedy zaczęto stosować inżynierię genetyczną, także pojawiły się wymogi nowych rozwiązań prawnych. Podobnie jest z AI. Nad regulacjami powinniśmy się zastanawiać, ale w żadnym wypadku nie opóźniać rozwoju tej wspaniałej technologii informatycznej.
Wśród Sygnatariuszy jest Elon Musk- facet, który swoimi Teslami doprowadza do nieszczęścia klimatyczno-środowiskowego. Jest też Yuval Noah Harari- facet, którego książki się miło czyta, ale jak się nad tezami z tych książek zastanowić, to wniosek jest jeden: to celebryta-historyk, który udaje, że rozumie sprawy technologiczno-ekonomiczne.
Temat AI jest ciekawy i warto, żeby w debacie Tusk-Kaczyński został poruszony. Który z Nich nie zgodzi się na debatę, to cykor.
Jednym z najbardziej idiotycznych powiedzeń w Polsce jest: „Niech się wstydzi ten, co widzi”.
Powiedzenie to propaguje bezwstyd. Ja widzę obrzydliwe zachowania innych i mam się za to wstydzić? Ludzie kłamią, kradną, mordują, ja to widzę i mam się za nich wstydzić?
Zamiast tego idiotycznego powiedzenia proponuję inne (niestety bez rymu): „To nie wstyd nie wiedzieć. To wstyd nie wiedzieć, że się nie wie”.
Myślę, że 95% ludzi wykazuje się absolutnym bezwstydem, bo nie zdaje sobie sprawy (albo nie chce zdawać sobie sprawy), że czegoś nie wiem.
„Wiem, że nic nie wiem” powiedział Sokrates (przynajmniej tak się uważa). Bardzo mi się ta postawa podoba, choć wiem, że za nią Sokratesa skazali na śmierć.
współpracy z Rosją na rzecz wspólnego podboju Ukrainy,
obowiązkowej służbie wojskowej, w której mógłby się wykazać,
opiece nad swoim głęboko upośledzonym dzieckiem, które musiałoby się urodzić ze względu na zakaz aborcji,
znacznie zwiększonej obecności Kościoła w życiu publicznym,
braku państwowej służby zdrowia i oświaty (oszczędzone pieniądze by poszły na obniżenie podatków).
Gdyby spytać jednak takiego młodego mężczyznę, czy to są jego marzenia, to by gwałtownie zaprotestował. Dlaczego więc chce on głosować na Konfederację?
Narzucająca się odpowiedź, to że jest głupkowaty. Ja jednak uważam, że to my, 50-cio, 60-cio, 70-latkowie, jesteśmy głupkowaci. To my dopuściliśmy, żeby edukacja tych młodych Polaków płci męskiej była tak fatalna, że teraz nie rozumieją najprostszych zależności społeczno-politycznych.
Niemal czterdziestoprocentowe poparcie dla Konfederacji wśród młodych mężczyzn powinno być nie dzwonkiem, a wielkim dzwonem, alarmowym, że polska edukacja osiągnęła dno, z którego powinniśmy ją jak najszybciej wydobyć.
A przy okazji żądam, żeby odbyła się debata Tusk-Kaczyński i stan polskiej edukacji powinien być jednym z tematów dyskusji.
Ludzie, u których zdiagnozowano zespół Aspergera (teraz spektrum autyzmu), są poddawani terapii mającej na celu nauczenie ich funkcjonowania w obecności innych ludzi. Są uczeni jak kochać, co mówić, jak słuchać. A dlaczego Neurotypowych nie uczy się, jak logicznie myśleć.
Nikt takich badań nie robi, ale jestem przekonany, że wśród ludzi ze zdiagnozowanym Aspergerem jedynie dwa procent głosuje na PiS, a ćwierć procenta na Konfederację. Te dwie partie są jedynie popularne wśród ludzi neurotypowych, dla których uczucia (miłość i nienawiść) górują nad logicznym myśleniem.
Jak można tych Neurotypowych nauczyć myślenia? Chyba jest to trudniejsze od nauczenia tych z Aspergerem odczuwania uczuć.
47% (prawie 100% wyborców PiSu i Konfederacji) Polaków nie chce, żeby ujawniać przykre fakty z życia Jana Pawła II. My Go kochamy i nie chcemy słuchać o tym, że ukrywał pedofilów i jest odpowiedzialny za tysiące ofiar chorych na AIDS (zakaz używania prezerwatyw). Żaden Asperger by tak nie powiedział.
Neurotypowi głosują w taki sam sposób, jak kochają i nienawidzą innych. Sercem, nie głową. A Tuska, Kaczyńskiego, czy Hołownię, nie powinniśmy darzyć uczuciem, tylko Ich oceniać tak samo, jak się ocenia kandydata do zatrudnienia. Bo to my jesteśmy pracodawcą, a politycy pracobiorcą.
Do dzisiaj moja prywatna klasyfikacja 10 ulubionych miast w Polsce była taka:
Gdańsk
Wrocław
Warszawa
Kraków
Poznań
Szczecin
Lublin
Olsztyn
Opole
Bydgoszcz
Po obejrzeniu reportażu z Wrocławia, gdzie oszacowano ilość szczurów w tym mieście na 2-6 milionów, miasto to spadło w mojej klasyfikacji na ostatnie miejsce.
Nie rozumiem, dlaczego nie ma we Wrocławiu grajka z fujarką, który by wyprowadził szczury do Odry. Mimo, że zwierzaki te potrafią pływać, to by się pewnie w tej rzece potruły na śmierć.
A na poważnie, to jest jakiś koszmar! Prezydent Sutryk powinien podać się do dymisji razem z kotem Wrockiem. Ciekawe, czy pamięta książkę „Dżuma” Camusa?
W dalszym ciągu namawiam Wszystkich, aby żądali debaty Tusk-Kaczyński. Ten z Nich, który się na nią nie zgodzi, to cykor niegodny rządzić naszym krajem.
W dawnych czasach ekselencję naukowca poznawało się po ilości referatów zaproszonych, czyli invited. Wspaniali naukowcy mieli takich wykładów kilkanaście rocznie, tacy średni, jak ja, po kilka, a marni nie mieli w ogóle.
Teraz dostaję propozycje invited co drugi dzień, bo namnożyło się jakichś lewych konferencji (organizowanych przez Chińczyków, ale nie tylko), na które zapraszają wszystkich, co się tylko da.
Przed laty dziesięciu dałem się nabrać na takie 2 konferencje, ale już teraz nawet nie odpowiadam na zaproszenia, bo wiem, że jak nawet grzecznie odmówię, to za dwa tygodnie znowu mnie zaatakują.
Problem w tym, że dla wielu niezbyt wybitnych naukowców to jest szansa dostać invited. Potem w CV można napisać, że się miało taki wykład na Global Summit of coś tam. Recenzent na ogół nie sprawdza, czy to konferencja lewa, czy całkiem niezła.
Po co cwaniaki organizują lewe konferencje? Ano przy wpisowym 1500 Euro i 100 uczestnikach, to jest 150 000 Euro do przodu.
Zgodnie z zapowiedzią, aż do wyborów każdy post kończyć będę apelem:
ŻĄDAM DEBATY TUSK-KACZYŃSKI. TEN, CO SIĘ NA NIĄ NIE ZGODZI, TO CYKOR.