Świątynia Opatrzności

Złośliwi Warszawiacy nazywają Świątynię Opatrzności Bożej „wyciskarką do pomarańcz”. Nie jestem pewny, czy nie warto by ją nazywać „wyciskarką pieniędzy”.

Byliśmy dzisiaj na Wilanowie u bogatej Rodziny, która wykupiła za 500 tysięcy złotych (po 100 tysięcy od osoby) miejsca w schronie pod Świątynią. Jest pod nią 50 metrów żelazobetonu, którego nie skruszy żadna bomba, ani rakieta. W schronie jest wytwórnia tlenu, zapas jedzenia na 6 miesięcy, wszelkie udogodnienia z basenem na czele.

Pamiętam, jak budowali Świątynię i wszyscy dziwili się, że tak olbrzymia ilość betoniarek wjeżdża na plac budowy. Przez dłuższy czas nie można było w okolicach Warszawy kupić cementu, bo wszystko szło na tę budowę. Teraz wszystko się wyjaśniło: Świątynia to jest to, co widać na zewnątrz. Schronu nie widać, a jest to konstrukcja warta kilkadziesiąt razy tyle, co ona.

Nasi Znajomi twierdzą, że niemal wszyscy Ich Znajomi miejsca w Schronie Opatrzności Bożej wykupili. Namawiali nas bardzo, żebyśmy też to zrobili, ale wstyd mi było się przyznać, że pensja profesora fizyki wyklucza taki zakup.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz