Prace domowe

W szkole średniej funkcjonowałem tak:

8-14 szkoła, 14-16 piłka nożna, 16-17 obiad, 17-18 jazda na trening pływacki, 18-20 trening, 20-21 powrót do domu, 21-22 kolacja. I tak 6 dni w tygodniu (wolnych sobót jeszcze nie było).

Jak widać, nie za bardzo miałem czas na robienie lekcji. W autobusie na basen i z basenu uczyłem się na pamięć konwersacji po angielsku (po 4 latach nauki w LO potrafiłem wyrecytować kilkaset konwersacji!), w domu (głównie w niedzielę) rozwiązywałem wyłącznie zadania z olimpiad matematycznych (czasem jedno zadanie rozwiązywałem przez tydzień). Prace domowe musiałem robić w szkole- polski na geografii, geografię na historii, m atematykę na chemii, chemię na przysposobieniu obronnym, itd.

W szkole tak olbrzymia ilość czasu jest marnowana, że spokojnie można się obejść bez prac domowych pod warunkiem odpowiedniej organizacji pracy.

Problem jednak w tym, co dziecko/nastolatek będzie robiło po przyjściu ze szkoły do domu, jak nie będzie miał żadnych prac domowych. Gdyby grało w tenisa, szachy, słuchało wykładów na Khan Academy, czytało książki Tokarczuk, to super. Niestety, pewnie 95% Młodych Ludzi usiądzie przed laptopem, czy tabletem i w pozycji „wiewióry” będzie grało w idiotyczne gry.

Dlatego moja propozycja jest taka, że wszyscy Uczniowie powinni zjeść w szkole o 13:30 lunch, a potem mieć w godzinach 14:30-16:30 zajęcia w obowiązkowych Kołkach Zainteresowań.

Kółka Zainteresowań miałyby program taki, jaki sobie Prowadzący wymyśli.

Ile by to kosztowało?

Mamy około 4,5 miliona Uczniów. Przy 30 „partycypantach” potrzeba 150 tysięcy Prowadzących. Za takie 2 godziny dziennie uczciwa zapłata to 3 tysiące miesięcznie. 10 miesięcy to 30 tysięcy. Czyli potrzebne byłoby 4,5 mld zł rocznie. Dużo? Biorąc pod uwagę, że na TVPiss wydawano 3 mld, te 4,5 mld jest do wyobrażenia.

Kółka Zainteresowań mogłyby być prowadzone nie tylko przez Nauczycieli, ale i Naukowców z PANu, czy z uczelni.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz