Wjazd do miast

Za chwilę wybory samorządowe, między innymi w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, czy Łodzi.

Wydawać by się mogło, że podstawowym tematem wyborczym w tych miastach nie powinna być kwestia aborcji i pigułki „dzień po”, tylko kwestia, czy i kiedy zakazać wjazdu samochodom osobowym do centrów miast.

Ludzie (including myself) wjeżdżają samochodami do centrów miast i trują tych, co tam mieszkają i pracują. Są pomysły, żeby zakazać wjazdu dieslom, potem benzyniakom, a elektryki niech wjeżdżają.

IMHO, zakaz powinien dotyczyć wszystkich samochodów osobowych, bo główny syf pochodzi ze ścieranych opon i klocków hamulcowych.

Zapewnienie odpowiedniej infrastruktury tramwajowej i podziemnej musi potrwać, więc strefa wolna od samochodów musi się rozrastać powoli. W Warszawie mamy zakaz wjazdu na Stare Miasto, nie można jeździć Nowym Światem. Jakoś się z tym Warszawiacy pogodzili. Kolejnym etapem powinien być okrąg obejmujący strefę aż do Marszałkowskiej, potem jeszcze dalej. Też z tym Warszawiacy się pogodzą.

Nie widzę żadnego wytłumaczenia, dlaczego mamy się truć, kiedy można zorganizować tak transport publiczny, żeby samochód w centrum miast był niepotrzebny.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz