Przypadek? Nie sądzę.

Dwie historyjki:

  1. Dwóch moich Kolegów z liceum wyemigrowało po studiach do Australii, ale nic o sobie nie wiedzieli. Jeden mieszkał w Perth, a drugi w Brisbane, czyli ponad 3,5 tysiąca kilometrów. Każdy z Nich wyjeżdżał na delegację do Melbourne raz do roku, czasem raz na dwa lata. Któregoś dnia idą po jednej z ulic tego pięciomilionowego miasta, patrzą i oczom nie wierzą. Spotkali się!!!
  2. Ciociobabcia mojego Kolegi brała ślub w roku 1907 w Sankt Petersburgu w cerkwi. Śluby odbywały się taśmowo- po ślubie Ciociobabcia i Jej świeżo poślubiony Mąż minęli kolejną parę idącą do ślubu. Minęło dwadzieścia parę lat, Mąż Ciociobabci umarł, a niedługo potem Ciociobabcia wyszła po raz drugi za mąż. Wyszła za mąż za Wdowca, który, jak się później okazało był tym, który szedł do ślubu w 1907 roku zaraz po Ciociobabci i się minęli w petersburskiej cerkwi.

Zdarzenia mało prawdopodobne? Ano niemal zakrawające na cud. Ale się zdarzyły.

Podobnie zwycięstwo Opozycji Demokratycznej w wyborach 15 października jest cudem, który na logikę nie miał prawa się zdarzyć. Cud, po prostu, cud.

Oczywiście, różni dziennikarze, profesorowie i inni mądrale będą dowodzić, że to żaden cud, tylko splot wielu czynników. Może i tak, ale ja lubię powtarzać mądrość Ferdusia Kiepskiego: „Są na świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło.”

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz