Nie udawajmy, że nie żyjemy

Pięćdziesiąt kilka lat temu byłem na obozie pływackim w Puławach. Drogę na basen skracaliśmy sobie chodząc przez cmentarz. Jednego dnia mijaliśmy świeżo wykopany grób. Mój Kolega Satek (zdrobnienie od Saturnin) położył się w tym dole i udawał nieboszczyka. Niestety, ziemia się obsunęła i płyta nagrobna spadła na Satka. Do dzisiaj pamiętam Jego rękę wystającą spod płyty i po ręce spływała krew. Odwaliliśmy płytę, wydostaliśmy Satka, zawieźliśmy do szpitala, gdzie rękę wsadzono w gips. Do końca obozu Satek pływał z ręką w torebce plastikowej.

Przypomniała mi się ta historia sprzed lat, bo mam wrażenie, że udawanie nieboszczyka to ulubiony sport Polaków. W szczególności udajemy, że nasz mózg obumarł i funkcjonujemy jedynie jako zombi.

Problem w tym, że udawanie takie może wejść w nawyk.

Pamiętajmy także, że na udawanego nieboszczyka może spaść płyta nagrobna, która udawanego może zmienić w prawdziwego. Nie każdy ma tyle szczęścia, co Satek.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz