Doktoranci z Azji

Nauka (fizyka) w Polsce funkcjonuje tak:

Profesor składa wniosek o grant do Narodowego Centrum Nauki. Szansa na finansowanie takiego grantu zależy od tego, czy zadeklaruje się zatrudnienie doktoranta. Jeżeli grant jest już przyznany, to profesor pisze ogłoszenie. Na ogłoszenie odpowiada kilkunastu (czasem więcej) kandydatów z Indii, Pakistanu, czy Malezji. Żadnego Polaka!!! No, czasem się zdarza, ale rzadko.

USA, kraje zachodnie, żyją z doktorantów azjatyckich, więc wydawać by się mogło, że to dobra sytuacja. Niestety, do nas aplikują ci, których nie przyjęli na Zachodzie. Trudno nam konkurować ze Światem, jak będziemy mieli gorszych doktorantów.

Jest jednak jeszcze gorzej. Doktoranci na Zachodzie, po zdobyciu ważnej wiedzy, zostają w tych krajach, budując ich potęgę. Azjatycki doktorant w Polsce wyjeżdża do bogatszych krajów- polski biedny podatnik płaci za jego wykształcenie, z którego korzysta bogaty zachodni podatnik. Czy to ma sens? Nie ma.

Problem, przed jakim polski profesor staje, jest dodatkowo taki: grant z NCN-u trwa na ogół 3 lata, a zrobienie doktoratu co najmniej 5 lat, a czasem i więcej. Z czego ma ten polski profesor sfinansować dodatkowe 2 (albo więcej) lata?

Dlatego ja nie planuję żadnego nowego doktoranta dopóki system finansowania nauki będzie taki, jaki jest teraz.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz