Quo vadis, scientia, uzupełnienie

Wczoraj w dyskusji pod moją notką mój dobry Kolega Piotr napisał tak:

W naukach ścisłych i technicznych metody punktowe na ogół pokrywają się z opinią środowiska. Ja nie znam osoby z obszaru fizyki która ma bardzo dobrze cytowane prace i jest uważana za słabą naukowo.

Piotrze, oczywiście masz w 100% rację, ale mi chodzi o coś zupełnie innego.

Zastanawiam się, czy 100 lat temu Einsteina, Bohra, czy Schroedingera, zastanawiały kwestie, ile punktów dostaną za publikacje. Nie pamiętam tamtych czasów, ale podejrzewam, że Im takie problemy były obce.

Mamy wielu wspaniałych polskich Fizyków, ale czy Oni dokonają odkryć na miarę tych wyżej wymienionych? Boję się, że nie, bo połowa Ich wysiłku idzie w przysłowiowy gwizdek- kombinowanie, jak zdobyć jak najwięcej punktów za publikacje i jak zdobyć grant.

Rozmowy między naukowcami coraz częściej dotyczą właśnie takiej „metanauki”, a nie samej nauki.

W krótkich notkach trudno jest wyczerpać złożoność problemu, jakimi są badania naukowe. Problem ten dotyka sfery przemysłu, edukacji, ochrony zdrowia, energetyki, itp. Zadaniem wczorajszej i dzisiejszej notki jest jedynie zasygnalizowanie, że „punktoza” w nauce jest zjawiskiem negatywnym (oczywiście, IMHO). O innych kwestiach pisałem i będę pisał :-).

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz