Jaja w młodości

Kiedy byłem dzieckiem, potem nastolatkiem, to w mojej Rodzinie panował pogląd, że nie można zjeść dziennie więcej niż dwa jajka. Przez całą szkołę średnią więc codziennie jadłem na śniadanie jajecznicę z dwóch jajek.

Jednak na wakacje wyjeżdżałem na obozy sportowe. Rano pływaliśmy po kilka kilometrów, potem zaś było śniadanie. W PRLu jedzenia zaś mogło nie być, ale dla sportowców było. Była szynka, była kiełbasa, ale też były jajka na twardo. Dziewczyny mało jadły, więc przynosiły do naszego stolika, co Im zostało. My na śniadanie zjadaliśmy po kilka (na przykład, po 6) jajek, a resztę zabieraliśmy do pokoju. Po śniadaniu graliśmy do lunch’u w piłkę, a potem jedliśmy takowy. Po lunch’u była cisza poobiednia, ale my wtedy graliśmy w bridge’a, jedząc zapasy ze śniadania. Jak mieliśmy jajka na twardo, to zjadaliśmy ich po kilkanaście. W sumie zjadaliśmy ze 20 jajek na dzień.

Nigdy się do tego w domu rodzinnym nie przyznałem.

Michał Leszczyński

Dodaj komentarz